~Cara~
Stojąc obok drzwi balkonowych wyglądałam przez okno. Opierałam się o ścianę i patrzyłam na świat. A dokładniej na tabun fanek stojących przed domem Niall'a, w którym się znajdowaliśmy. Czekały zawzięcie wypatrując kogokolwiek z nas. Niektóre siedziały na murku przy płocie, niektóre stały kurczowo zaciskając dłonie na bramie. Inne po prostu ze sobą rozmawiały. Raz podszedł do mnie Zayn i spytał czy nie chcę może kawy. Nie wiedząc nawet o tym jego postać odbiła się w szybie. Fanki go zobaczyły. I rozległ się niesamowity wrzask i pisk. Zayn natychmiast wycofał się do tyłu, a ja powiedziałam cicho, że podziękuję za kawę, chociaż miałam na nią niesamowitą ochotę. Zastanawiałam się ile czasu mają zamiar tu czekać. Głupie pytanie... Wiedziałam, że aż nie zobaczą chłopaków.
Dziewczyny czekające na zewnątrz zrobiły spore zamieszanie, kiedy pod dom podjechał czarny van. Niall zszedł na parter i otworzył jednym przyciskiem bramę. Auto wjechało na posesję, po czym zaraz za nim brama zamknęła się ponownie. Z samochodu wysiadła Lou z Lux na rękach. Mała dziewczynka patrzyła szeroko otwartymi oczami na tłum dziewczyn czekających za bramą. Pomachała im miło, a niektóre z nich odmachały. Lou ruszyła do środka i po chwili stanęła w progu salonu w którym wszyscy siedzieliśmy. "Wszyscy"... To stwierdzenie nie było trafne. Nie było Louisa. Nikt nie wiedział, gdzie jest... Gdy tylko pomyślałam o chłopaku od razu spojrzałam na Harry'ego. Wydawał się zamyślony i w bardzo złym humorze. Ale kiedy wyraz jego twarzy zmienił się, kiedy zobaczył Lux, a ona jego. Dziewczynka krzyknęła swoim wysokim głosikiem jego imię a jej oczy zaświeciły się. Harry wstał z kanapy i podszedł do niej biorąc ją na ręce. Lux oplotła rączki na jego szyi, a Harry pocałował ją w malutkie usteczka. Obrócił się z nią i stanął twarzą ku mnie. Uśmiech z jego twarzy znikł. Objął mocniej Lux i poprawił ją sobie w ramionach i podszedł do mnie. Stanął obok mnie i chwilę panowała między nami cisza. Ja dalej patrzyłam na ogród. Liście z wysokich dębów opadły i teraz turlały się bez celu po bruku przed domem.
- Pojedziemy do mnie? -zapytał cicho nachylając się ku mnie.
Spojrzałam na niego i na małą Lux w jego objęciach.
- Możemy. -odpowiedziałam po chwili. Odepchnęłam się od ściany i wyminęłam Harry'ego, po czym skierowałam się do kanapy, gdzie leżał mój płaszczyk. W międzyczasie Haz oddał Lux Lou.
- Gdzie idziecie? -spytała blondynka, kiedy obydwoje byliśmy gotowi do wyjścia.
Harry popatrzył na mnie, a ja na niego. Zdenerwował się rozglądając się po salonie. Byli tu Zayn, Liam, Niall oraz Lou. Haz wiedział, że może.
- Jedziemy do mnie. Nie chcę się widzieć z Louis'em.
- Haz. Za raz przyjedzie Darren. Nie bądź głupi... -zaczęła Lou.
- Nie. Nie chcę. -powiedział Harry po czym chwycił mnie za rękę. Wyszliśmy z pomieszczenia i zbiegłam za Harry'm po schodach. Kiedy stanęliśmy przed drzwiami wyjściowymi Haz chwycił mocniej moją rękę. Otworzył drzwi i pierwsze co zobaczyłam to Tylera stojącego na podjeździe z papierosem w ustach. Czułam jak mój przyjaciel spina się i wiedziałam jak dużo siły wciska w to, żeby zachować spokój.
Dopiero teraz usłyszałam fanki. Kiedy zobaczyły Harry'ego, nie mogłam określić jak bardzo zrobiło się głośno. Harry odmachał im po czym splótł palce u naszych dłoni i pociągnął nas w stronę swojego samochodu. Wiedziałam, co sobie teraz myślą. Że skoro trzymamy się za ręce jesteśmy parą. Nie wiedzieli jak bardzo się mylą... Wsiedliśmy do środka. Haz odpalił auto i patrząc do tyłu wycofał samochód. Brama otworzyła się za pewne za sprawą Niall'a. Wyjechaliśmy z posesji mijając dobijające się do auta fanki.
- Pojedziemy do mnie? -zapytał cicho nachylając się ku mnie.
Spojrzałam na niego i na małą Lux w jego objęciach.
- Możemy. -odpowiedziałam po chwili. Odepchnęłam się od ściany i wyminęłam Harry'ego, po czym skierowałam się do kanapy, gdzie leżał mój płaszczyk. W międzyczasie Haz oddał Lux Lou.
- Gdzie idziecie? -spytała blondynka, kiedy obydwoje byliśmy gotowi do wyjścia.
Harry popatrzył na mnie, a ja na niego. Zdenerwował się rozglądając się po salonie. Byli tu Zayn, Liam, Niall oraz Lou. Haz wiedział, że może.
- Jedziemy do mnie. Nie chcę się widzieć z Louis'em.
- Haz. Za raz przyjedzie Darren. Nie bądź głupi... -zaczęła Lou.
- Nie. Nie chcę. -powiedział Harry po czym chwycił mnie za rękę. Wyszliśmy z pomieszczenia i zbiegłam za Harry'm po schodach. Kiedy stanęliśmy przed drzwiami wyjściowymi Haz chwycił mocniej moją rękę. Otworzył drzwi i pierwsze co zobaczyłam to Tylera stojącego na podjeździe z papierosem w ustach. Czułam jak mój przyjaciel spina się i wiedziałam jak dużo siły wciska w to, żeby zachować spokój.
Dopiero teraz usłyszałam fanki. Kiedy zobaczyły Harry'ego, nie mogłam określić jak bardzo zrobiło się głośno. Harry odmachał im po czym splótł palce u naszych dłoni i pociągnął nas w stronę swojego samochodu. Wiedziałam, co sobie teraz myślą. Że skoro trzymamy się za ręce jesteśmy parą. Nie wiedzieli jak bardzo się mylą... Wsiedliśmy do środka. Haz odpalił auto i patrząc do tyłu wycofał samochód. Brama otworzyła się za pewne za sprawą Niall'a. Wyjechaliśmy z posesji mijając dobijające się do auta fanki.
* * *
Haz był zły. Dało się to zauważyć, kiedy zaparkował samochód przed bramą przed swoim domem i wysiadł trzaskając głośno drzwiami. Podskoczyłam na siedzeniu pasażera i zacisnęłam dłonie w pięści. Nie wiedziałam, jak mam się zachowywać. Nie wiedziałam, co mam mówić. Nie chciałam go urazić, a co gorsza bardziej zdenerwować.
Odpięłam pas bezpieczeństwa i wysiadłam z auta. Skierowałam się przez otwartą furtkę do domu Harry'ego. Weszłam bez pukania i rozejrzałam się po przedpokoju. Haz stał po środku korytarza, a po jego policzkach spływały łzy. Bez słowa przytuliłam się mocno do niego zarzucając mu ręce na ramiona. Objął mnie w tali i czułam jak kieruje się do tyłu. Nie patrzyłam gdzie i jak. Po prostu wtuliłam się w jego ramię i chciałam go pocieszyć. Wiedziałam, że jest mu trudno. Po pewnym czasie poczułam jak Haz siada chyba na kanapie i ciągnie mnie ku sobie. Siadłam mu na kolanach twarzą do niego. Nadal nie odrywałam się od jego ramienia, więc w końcu on sam to zrobił. Popatrzyłam mu w oczy i ujęłam jego twarz w obie dłonie. Otarłam delikatnie łzy z jego policzków.
- Nie płacz, Kochanie.. -powiedziałam do niego pocieszająco.
- Nie wiem gdzie on jest. -rzucił po chwili -Nie było go dzisiaj... -przerwał, bo jego głos zaczął się łamać.
Przejechałam po jego włosach dłonią i pocałowałam go delikatnie w czubek głowy.
- Zadzwoń do niego -zaproponowałam, jakby było to najbardziej oczywistą rzeczą. Jednak Harry zagryzł wargę i zacisnął mocniej dłonie na moich biodrach. Trochę zabolało. Chwyciłam jego rękę i oderwałam ją od siebie.
- Co jest? -spytałam. Jego zachowanie nie było normalnie i jak najbardziej odbiegało od jego codziennego zachowania. Ostatnimi czasy na prawdę go nie poznawałam.
- Nie chcę z nim rozmawiać.
- Co ty gadasz?!
- Rani mnie.
- Zachowujesz się jak dziecko.
Mierzyłam go intensywnie wzrokiem, po tej krótkiej wymianie zdań. Nie pojmowałam, jak mógł tak mówić. Kochał Lou, a czasem go nienawidził.
- Wiesz jak się czułem, kiedy zostawił mnie i poszedł z Eleanor? -spytał, lecz bardzo dobrze wiedział, że znam odpowiedź.
Wiedziałam, że czuł się okropnie. Że cierpiał i że zostawiło to już na prawdę duży ślad w jego psychice. Spuściłam wzrok. Niech robił, co chce. Nie będę go do niczego zmuszać.
- Wiesz, że pojutrze jest trasa?
- Wiem. Jedziesz ze mną. Pomożesz mi. -powiedział ponownie mnie przytulając. Wtulił się w moje ramię. Ja odetchnęłam głęboko i odruchowo przytuliłam go. Nie wiedziałam w tej chwili, czy dam radę go wspierać i przy okazji wskrzesać w życie mój plan. Jeszcze kilka dni temu myślałam, że wyjazd z chłopakami będzie czymś normalnym. Jednak myliłam się. Patrzyłam pusto w ścianę przede mną i za razem za plecami Harry'ego.
Nagle usłyszałam dzwoniący telefon. Po dźwięku rozpoznałam, że to telefon Harry'ego.
- Odbierz, proszę... -mruknął przesuwając nosem po mojej szyi.
Sięgnęłam po leżącego iPhone'a na miejscu na kanapie obok. Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo?
- Cara? -usłyszałam głos Liam'a. -Kurwa... Powiedz Harry'emu, że Louis był w szpitalu a potem znowu wylądował w psychiatryku. Naćpał się jakiś leków. Nie mamy jak do niego dojechać. Darren zadbał o wszystko. Nikt znowu nie może się dowiedzieć, że on tam jest... Ale pojutrze wyjeżdżamy... Błagam. Powiedz to Harry'emu. -rozłączył się, a ja poczułam jak moja ręka robi się niesamowicie ciężka i jak opada w dół. Oczy zaczynały mnie piec.
- Co się dzieje? -spytał poddenerwowany Haz. Wyczuł, że coś jest nie tak.
- Lou był w szpitalu. A teraz znowu zamknęli go u czubków. -powiedziałam cicho.
- To kurwa przez ciebie! -wrzasnęłam na niego po chwili wstając z jego kolan.
Gdyby wzrok mógł palić... Haz byłby nieżywy.
- Co jest? -spytałam. Jego zachowanie nie było normalnie i jak najbardziej odbiegało od jego codziennego zachowania. Ostatnimi czasy na prawdę go nie poznawałam.
- Nie chcę z nim rozmawiać.
- Co ty gadasz?!
- Rani mnie.
- Zachowujesz się jak dziecko.
Mierzyłam go intensywnie wzrokiem, po tej krótkiej wymianie zdań. Nie pojmowałam, jak mógł tak mówić. Kochał Lou, a czasem go nienawidził.
- Wiesz jak się czułem, kiedy zostawił mnie i poszedł z Eleanor? -spytał, lecz bardzo dobrze wiedział, że znam odpowiedź.
Wiedziałam, że czuł się okropnie. Że cierpiał i że zostawiło to już na prawdę duży ślad w jego psychice. Spuściłam wzrok. Niech robił, co chce. Nie będę go do niczego zmuszać.
- Wiesz, że pojutrze jest trasa?
- Wiem. Jedziesz ze mną. Pomożesz mi. -powiedział ponownie mnie przytulając. Wtulił się w moje ramię. Ja odetchnęłam głęboko i odruchowo przytuliłam go. Nie wiedziałam w tej chwili, czy dam radę go wspierać i przy okazji wskrzesać w życie mój plan. Jeszcze kilka dni temu myślałam, że wyjazd z chłopakami będzie czymś normalnym. Jednak myliłam się. Patrzyłam pusto w ścianę przede mną i za razem za plecami Harry'ego.
Nagle usłyszałam dzwoniący telefon. Po dźwięku rozpoznałam, że to telefon Harry'ego.
- Odbierz, proszę... -mruknął przesuwając nosem po mojej szyi.
Sięgnęłam po leżącego iPhone'a na miejscu na kanapie obok. Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo?
- Cara? -usłyszałam głos Liam'a. -Kurwa... Powiedz Harry'emu, że Louis był w szpitalu a potem znowu wylądował w psychiatryku. Naćpał się jakiś leków. Nie mamy jak do niego dojechać. Darren zadbał o wszystko. Nikt znowu nie może się dowiedzieć, że on tam jest... Ale pojutrze wyjeżdżamy... Błagam. Powiedz to Harry'emu. -rozłączył się, a ja poczułam jak moja ręka robi się niesamowicie ciężka i jak opada w dół. Oczy zaczynały mnie piec.
- Co się dzieje? -spytał poddenerwowany Haz. Wyczuł, że coś jest nie tak.
- Lou był w szpitalu. A teraz znowu zamknęli go u czubków. -powiedziałam cicho.
- To kurwa przez ciebie! -wrzasnęłam na niego po chwili wstając z jego kolan.
Gdyby wzrok mógł palić... Haz byłby nieżywy.
***
Hej :)
No to już ósmy rozdział, który z resztą bardzo mi się podoba.
Nie potrafię określić dlaczego. Tak już jakoś xd
Lou znowu wylądował w psychiatryku i to kilka dni przed trasą.
Przejebane...
No to teraz wszystko zależy od Harry'ego, a chyba to da mu do myślenia.
Poza tym zakochałam się w tym zdjęciu Harry'ego. *.*
Jak widzicie dodaję rzadko, ale rozdziały są całkiem długie :)
I kolejny nie wiem, kiedy będzie bo przewiduję że będzie na prawdę długi.
I kolejny nie wiem, kiedy będzie bo przewiduję że będzie na prawdę długi.
Kocham i pozdrawiam, Skarby :*