~Cara~
Stojąc obok drzwi balkonowych wyglądałam przez okno. Opierałam się o ścianę i patrzyłam na świat. A dokładniej na tabun fanek stojących przed domem Niall'a, w którym się znajdowaliśmy. Czekały zawzięcie wypatrując kogokolwiek z nas. Niektóre siedziały na murku przy płocie, niektóre stały kurczowo zaciskając dłonie na bramie. Inne po prostu ze sobą rozmawiały. Raz podszedł do mnie Zayn i spytał czy nie chcę może kawy. Nie wiedząc nawet o tym jego postać odbiła się w szybie. Fanki go zobaczyły. I rozległ się niesamowity wrzask i pisk. Zayn natychmiast wycofał się do tyłu, a ja powiedziałam cicho, że podziękuję za kawę, chociaż miałam na nią niesamowitą ochotę. Zastanawiałam się ile czasu mają zamiar tu czekać. Głupie pytanie... Wiedziałam, że aż nie zobaczą chłopaków.

- Pojedziemy do mnie? -zapytał cicho nachylając się ku mnie.
Spojrzałam na niego i na małą Lux w jego objęciach.
- Możemy. -odpowiedziałam po chwili. Odepchnęłam się od ściany i wyminęłam Harry'ego, po czym skierowałam się do kanapy, gdzie leżał mój płaszczyk. W międzyczasie Haz oddał Lux Lou.
- Gdzie idziecie? -spytała blondynka, kiedy obydwoje byliśmy gotowi do wyjścia.
Harry popatrzył na mnie, a ja na niego. Zdenerwował się rozglądając się po salonie. Byli tu Zayn, Liam, Niall oraz Lou. Haz wiedział, że może.
- Jedziemy do mnie. Nie chcę się widzieć z Louis'em.
- Haz. Za raz przyjedzie Darren. Nie bądź głupi... -zaczęła Lou.
- Nie. Nie chcę. -powiedział Harry po czym chwycił mnie za rękę. Wyszliśmy z pomieszczenia i zbiegłam za Harry'm po schodach. Kiedy stanęliśmy przed drzwiami wyjściowymi Haz chwycił mocniej moją rękę. Otworzył drzwi i pierwsze co zobaczyłam to Tylera stojącego na podjeździe z papierosem w ustach. Czułam jak mój przyjaciel spina się i wiedziałam jak dużo siły wciska w to, żeby zachować spokój.
Dopiero teraz usłyszałam fanki. Kiedy zobaczyły Harry'ego, nie mogłam określić jak bardzo zrobiło się głośno. Harry odmachał im po czym splótł palce u naszych dłoni i pociągnął nas w stronę swojego samochodu. Wiedziałam, co sobie teraz myślą. Że skoro trzymamy się za ręce jesteśmy parą. Nie wiedzieli jak bardzo się mylą... Wsiedliśmy do środka. Haz odpalił auto i patrząc do tyłu wycofał samochód. Brama otworzyła się za pewne za sprawą Niall'a. Wyjechaliśmy z posesji mijając dobijające się do auta fanki.
* * *
Haz był zły. Dało się to zauważyć, kiedy zaparkował samochód przed bramą przed swoim domem i wysiadł trzaskając głośno drzwiami. Podskoczyłam na siedzeniu pasażera i zacisnęłam dłonie w pięści. Nie wiedziałam, jak mam się zachowywać. Nie wiedziałam, co mam mówić. Nie chciałam go urazić, a co gorsza bardziej zdenerwować.
Odpięłam pas bezpieczeństwa i wysiadłam z auta. Skierowałam się przez otwartą furtkę do domu Harry'ego. Weszłam bez pukania i rozejrzałam się po przedpokoju. Haz stał po środku korytarza, a po jego policzkach spływały łzy. Bez słowa przytuliłam się mocno do niego zarzucając mu ręce na ramiona. Objął mnie w tali i czułam jak kieruje się do tyłu. Nie patrzyłam gdzie i jak. Po prostu wtuliłam się w jego ramię i chciałam go pocieszyć. Wiedziałam, że jest mu trudno. Po pewnym czasie poczułam jak Haz siada chyba na kanapie i ciągnie mnie ku sobie. Siadłam mu na kolanach twarzą do niego. Nadal nie odrywałam się od jego ramienia, więc w końcu on sam to zrobił. Popatrzyłam mu w oczy i ujęłam jego twarz w obie dłonie. Otarłam delikatnie łzy z jego policzków.
- Nie płacz, Kochanie.. -powiedziałam do niego pocieszająco.
- Nie wiem gdzie on jest. -rzucił po chwili -Nie było go dzisiaj... -przerwał, bo jego głos zaczął się łamać.
Przejechałam po jego włosach dłonią i pocałowałam go delikatnie w czubek głowy.
- Zadzwoń do niego -zaproponowałam, jakby było to najbardziej oczywistą rzeczą. Jednak Harry zagryzł wargę i zacisnął mocniej dłonie na moich biodrach. Trochę zabolało. Chwyciłam jego rękę i oderwałam ją od siebie.
- Co jest? -spytałam. Jego zachowanie nie było normalnie i jak najbardziej odbiegało od jego codziennego zachowania. Ostatnimi czasy na prawdę go nie poznawałam.
- Nie chcę z nim rozmawiać.
- Co ty gadasz?!
- Rani mnie.
- Zachowujesz się jak dziecko.
Mierzyłam go intensywnie wzrokiem, po tej krótkiej wymianie zdań. Nie pojmowałam, jak mógł tak mówić. Kochał Lou, a czasem go nienawidził.
- Wiesz jak się czułem, kiedy zostawił mnie i poszedł z Eleanor? -spytał, lecz bardzo dobrze wiedział, że znam odpowiedź.
Wiedziałam, że czuł się okropnie. Że cierpiał i że zostawiło to już na prawdę duży ślad w jego psychice. Spuściłam wzrok. Niech robił, co chce. Nie będę go do niczego zmuszać.
- Wiesz, że pojutrze jest trasa?
- Wiem. Jedziesz ze mną. Pomożesz mi. -powiedział ponownie mnie przytulając. Wtulił się w moje ramię. Ja odetchnęłam głęboko i odruchowo przytuliłam go. Nie wiedziałam w tej chwili, czy dam radę go wspierać i przy okazji wskrzesać w życie mój plan. Jeszcze kilka dni temu myślałam, że wyjazd z chłopakami będzie czymś normalnym. Jednak myliłam się. Patrzyłam pusto w ścianę przede mną i za razem za plecami Harry'ego.
Nagle usłyszałam dzwoniący telefon. Po dźwięku rozpoznałam, że to telefon Harry'ego.
- Odbierz, proszę... -mruknął przesuwając nosem po mojej szyi.
Sięgnęłam po leżącego iPhone'a na miejscu na kanapie obok. Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo?
- Cara? -usłyszałam głos Liam'a. -Kurwa... Powiedz Harry'emu, że Louis był w szpitalu a potem znowu wylądował w psychiatryku. Naćpał się jakiś leków. Nie mamy jak do niego dojechać. Darren zadbał o wszystko. Nikt znowu nie może się dowiedzieć, że on tam jest... Ale pojutrze wyjeżdżamy... Błagam. Powiedz to Harry'emu. -rozłączył się, a ja poczułam jak moja ręka robi się niesamowicie ciężka i jak opada w dół. Oczy zaczynały mnie piec.
- Co się dzieje? -spytał poddenerwowany Haz. Wyczuł, że coś jest nie tak.
- Lou był w szpitalu. A teraz znowu zamknęli go u czubków. -powiedziałam cicho.
- To kurwa przez ciebie! -wrzasnęłam na niego po chwili wstając z jego kolan.
Gdyby wzrok mógł palić... Haz byłby nieżywy.
- Co jest? -spytałam. Jego zachowanie nie było normalnie i jak najbardziej odbiegało od jego codziennego zachowania. Ostatnimi czasy na prawdę go nie poznawałam.
- Nie chcę z nim rozmawiać.
- Co ty gadasz?!
- Rani mnie.
- Zachowujesz się jak dziecko.
Mierzyłam go intensywnie wzrokiem, po tej krótkiej wymianie zdań. Nie pojmowałam, jak mógł tak mówić. Kochał Lou, a czasem go nienawidził.
- Wiesz jak się czułem, kiedy zostawił mnie i poszedł z Eleanor? -spytał, lecz bardzo dobrze wiedział, że znam odpowiedź.
Wiedziałam, że czuł się okropnie. Że cierpiał i że zostawiło to już na prawdę duży ślad w jego psychice. Spuściłam wzrok. Niech robił, co chce. Nie będę go do niczego zmuszać.
- Wiesz, że pojutrze jest trasa?
- Wiem. Jedziesz ze mną. Pomożesz mi. -powiedział ponownie mnie przytulając. Wtulił się w moje ramię. Ja odetchnęłam głęboko i odruchowo przytuliłam go. Nie wiedziałam w tej chwili, czy dam radę go wspierać i przy okazji wskrzesać w życie mój plan. Jeszcze kilka dni temu myślałam, że wyjazd z chłopakami będzie czymś normalnym. Jednak myliłam się. Patrzyłam pusto w ścianę przede mną i za razem za plecami Harry'ego.
Nagle usłyszałam dzwoniący telefon. Po dźwięku rozpoznałam, że to telefon Harry'ego.
- Odbierz, proszę... -mruknął przesuwając nosem po mojej szyi.
Sięgnęłam po leżącego iPhone'a na miejscu na kanapie obok. Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo?
- Cara? -usłyszałam głos Liam'a. -Kurwa... Powiedz Harry'emu, że Louis był w szpitalu a potem znowu wylądował w psychiatryku. Naćpał się jakiś leków. Nie mamy jak do niego dojechać. Darren zadbał o wszystko. Nikt znowu nie może się dowiedzieć, że on tam jest... Ale pojutrze wyjeżdżamy... Błagam. Powiedz to Harry'emu. -rozłączył się, a ja poczułam jak moja ręka robi się niesamowicie ciężka i jak opada w dół. Oczy zaczynały mnie piec.
- Co się dzieje? -spytał poddenerwowany Haz. Wyczuł, że coś jest nie tak.
- Lou był w szpitalu. A teraz znowu zamknęli go u czubków. -powiedziałam cicho.
- To kurwa przez ciebie! -wrzasnęłam na niego po chwili wstając z jego kolan.
Gdyby wzrok mógł palić... Haz byłby nieżywy.
***
Hej :)
No to już ósmy rozdział, który z resztą bardzo mi się podoba.
Nie potrafię określić dlaczego. Tak już jakoś xd
Lou znowu wylądował w psychiatryku i to kilka dni przed trasą.
Przejebane...
No to teraz wszystko zależy od Harry'ego, a chyba to da mu do myślenia.
Poza tym zakochałam się w tym zdjęciu Harry'ego. *.*
Jak widzicie dodaję rzadko, ale rozdziały są całkiem długie :)
I kolejny nie wiem, kiedy będzie bo przewiduję że będzie na prawdę długi.
I kolejny nie wiem, kiedy będzie bo przewiduję że będzie na prawdę długi.
Kocham i pozdrawiam, Skarby :*