czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 9



~Cara~

   Udało się.
   Z rana obudził mnie telefon. Dzwonił Niall.
 - Halo? -spytałam zaspana podnosząc się na łokciu i przecierając wolną ręką oczy. Byłam jeszcze niezbyt przytomna i nie wiedziałam za bardzo co się dzieje.
 - Cara.. -powiedział rozradowany. -Zgodził się!
 - Co? Kto? I na co?
 - Przekonywaliśmy wczoraj cały wieczór Darren'a na to, żeby pozwolił ci jechać z nami w trasę. Z początku myślałem, że nam się nie uda, ale.. Ale mu pogroziliśmy i tak wyszło. Tylko nie mów Harry'emu jakim sposobem. Louis'owi także nie. Wyjeżdżamy jutro. Przyjadę po ciebie i pojedziemy na lotnisko.
 - O mój Boże... -wyszeptałam uświadamiając sobie powagę sytuacji. -Em... Dziękuję, Niall -powiedziałam, po czym szybko się rozłączyłam. Siadłam na łóżku i patrzyłam pusto w ścianę. Cztery miesiące... Cztery miesiące bez mojej mamy, cztery miesiące bez mojego domu. Ciągle podróże, hotele... Ale dam radę. Muszę dać radę... Nie wiedziałam tylko jak mam to zrobić. Jak mam uciec z domu na cztery miesiące. Jednak moja mama była w pracy. O szkołę nie musiałam się martwić. Zdałam już maturę. Moja nauka dobiegła końca. W pewnym sensie miałam już wakacje... Postanowiłam się po prostu spakować i wyjechać. Zostawić tylko krótką wiadomość na kartce.
   Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Umyłam twarz oraz wyszorowałam zęby. Związałam włosy w kucyk i wróciłam z powrotem do pokoju. Wyjęłam spod łóżka walizkę i wpakowałam w nią ubrania, buty, kosmetyki.. Kiedy zasuwałam walizkę, poczułam, jak ogarnia mnie niepokój. A co jeśli moja mama będzie za mną tęsknić?.. Nie. Nie mogłam zostać.
   Wsunęłam z powrotem walizkę pod łóżko i zaczęłam ubierać się do wyjścia. Wybrałam to i kiedy byłam już gotowa, rozpuściłam włosy i umalowałam się. Wzięłam jeszcze torebkę i zbiegłam na dół do wyjścia.
   Po piętnastu minutach wchodziłam do domu Harry'ego. Miałam własne klucze od jego domu, więc bez problemu otworzyłam sobie drzwi. Zamknęłam je za sobą i zdjęłam kurtkę zostawiając ją na wieszaku tuż obok kurtek Harry'ego, mojej torebki i zapomnianej koszuli Louis'a. Ruszyłam na górę do sypialni Harry'ego. Na mojej twarzy pojawił się nie lada szok, kiedy zobaczyłam na schodach trzy puste, poniewierające się butelki po winie. Od razu przyśpieszyłam kroku i skacząc co dwa stopnie dopadłam do sypialni Harry'ego. Otworzyłam z rozmachem drzwi. Moje oczy prawie wyszły na wierzch, kiedy zobaczyłam zaplątanego w kołdrę chłopaka leżącego na łóżku, gdzie jego ręka zwisała bezwładnie z łóżka a w dłoni zaciskająca przezroczystą butelkę po mocnym alkoholu.
Podeszłam bliżej i nachylając się nad chłopakiem. Położyłam mu rękę na ramieniu. Nie widziałam jego twarzy, ponieważ leżał na brzuchu więc nie mogłam stwierdzić czy spał, czy może jednak nie. Jednak nie reagował na mój dotyk, więc potrząsnęłam nim kilka razy.
 - Haz. Obudź się.. -nalegałam. W pewnym momencie do głowy przyszły mi najgorsze myśli. Że upił się na śmierć.
 - Harry, do cholery! -krzyknęłam nad nim w pewnym momencie. Chłopak obudził się i przekręcił się po paru chwilach na plecy. Popatrzył na mnie spod przymkniętych powiek
 - Daj mi, kurwa, spokój... -mruknął, po czym nakrył się kołdrą. Kiedy ją podniósł i przeniósł na głowę, zauważyłam że spał całą noc w ubraniu w którym go wczoraj zostawiłam.
 - Co ty odpierdalasz? Chcesz na prawdę go stracić? -spytałam lecz nadal nie reagował -Wiesz co ci powiem?! Zachowujesz się jak typowa baba, która ma problemy ze swoimi emocjami!
Odkrył się kołdrą i nie patrząc na mnie wstał szybko z łóżka. Jego zmierzwione włosy sterczały w każdą możliwą stronę. Kiedy wreszcie na mnie spojrzał widziałam, że jest wściekły. Na mnie. Ledwo trzymał się na nogach, a jego twarz mówiła mi, że ma za sobą nieprzespaną noc pijaństwa. Jednak nie powstrzymało go przed tym, żeby podejść do mnie na odległość dosłownie kilku centymetrów. Staliśmy tak jakiś czas mierząc się wzrokiem. Żadne z nas się nie odzywało.
 - Co ty powiedziałaś? -warknął nisko zachrypłym głosem.
Przestraszyłam się i zrobiłam krok do tyłu. Haz zrobił krok do przodu. W pewnym momencie zachwiał się, a ja złapałam go za ramię i pomogłam utrzymać mu równowagę.
 - Nie możesz się tak zachowywać. -powiedziałam patrząc mu w oczy. -Pomyśl nad tym, co robisz, Haz...
   Milczał.
 - Chodź.. Pomogę ci się ogarnąć. -mruknęłam cicho. Chwyciłam Harry'ego za rękę i poprowadziłam go do łazienki. Oparłam go o ścianę i zaczęłam zdejmować z niego ubrania. Kiedy zdejmowałam mu koszulkę natrafiłam na jego wzrok. Patrzył na mnie przerażony i za razem przepraszająco. Pogłaskałam go tylko po policzku, aby pokazać, że mu wybaczam. Kiedy odpinałam pasek u jego spodni, usłyszałam, że płakał. Chyba zrozumiał, że robi to źle. Że źle się zachowuje i źle odreagowuje pewne sprawy. W alkoholu nie znajdzie rozwiązania...

* * *

   Ogarnięcie Harry'ego zajęło mi godzinę. Był w tak koszmarnym stanie, że musiałam sama się wszystkim zająć. On prawie nie mógł utrzymać się na równych nogach.. Musiałam go umyć, uczesać, ubrać i dać mu coś, aby wytrzeźwiał. A teraz spał na kanapie z głową na moich kolanach. Głaskałam go po policzku i po włosach. Kiedy spał, był taki delikatny i dziecinny. Był całkowicie innym człowiekiem... 
W sumie zaczynałam się o niego bać. O to, że tak często zmienia zdania. I te jego wybuchy.. Bałam się. Tak bardzo się bałam. O niego i o Lou. 
   Po godzinie Haz zaczął się budzić. Spał w sumie trzy godziny, więc powinno mu wystarczyć. Stanęłam w drzwiach i patrzyłam na jego ruchy. Jak przeciera oczy i jak szuka dużą dłonią mnie. Myślał, że nadal tam siedzę. Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak długo spał. 
 - Cara? -powiedział rozglądając się po salonie. 
 - Jadę do Louis'a. Teraz. -dodał po chwili stanowczo. Widać, że czuł się już lepiej. Wytrzeźwiał i mógł już ustać na nogach. Jednak nie wyglądał nadal na osobę, która mogła prowadzić samochód.
 - Nigdzie nie idziesz, Haz. -powiedziałam podchodząc do niego. Harry chował telefon do kieszeni czarnych rurek. Podniósł wzrok i popatrzył na mnie.
 - Przemyślałem to, co mi powiedziałaś... Na prawdę nie powinienem tak się zachowywać. Powinienem go wesprzeć, a nie przestać się do niego odzywać. Tym bardziej teraz. Nie mogę po prostu siedzieć w domu i odpoczywać, kiedy on jest w psychiatryku. I kiedy nabrał jakiś leków z mojego powodu... Nie mogę siedzieć bezczynnie.
Westchnęłam i tylko popatrzyłam na niego bezczynnie. Nie mogłam nic zrobić. Przecież sama tego chciałam.
 - Jedź. Tylko uważaj na siebie... -powiedziałam. Jednak Haz nadal stał i patrzył na mnie w ciszy.
 - Dziękuję, że jesteś. -rzucił w pewnej chwili.
Uśmiechnęłam się, a Harry skierował się w stronę korytarza. Zdjął z wieszaka płaszcz i założył go na siebie. Sięgnął jeszcze po kluczyki, które leżały na szafce.
 - Jadę z wami. -powiedziałam w ostatnim momencie.
Harry odwrócił się i spojrzał na mnie, po czym podszedł do mnie i wziął mnie w ramiona. Wiedziałam, że jest szczęśliwy z tego powodu. Będę mogła im pomóc.


~Harry~

   Bałem się jechać. Nie byłem jeszcze do końca trzeźwy, więc jechałem wolno, ostrożnie. Na duchu podnosiło mnie jednak to, że wiedziałem, że spotkam się z Louis'em. Kiedy przypominałem sobie jego śmiech zawsze sam się uśmiechałem. To było bardzo przyjemne uczucie. Lubiłem, kiedy się powtarzało...
   Długo szukałem wolnego miejsca na parkingu, kiedy w końcu zatrzymałem się prawie na samym końcu parkingu jak najdalej od zakładu psychiatrycznego. Wysiadłem z samochodu i rozejrzałem się wokoło. Wiedziałem, że gdzieś tu są. Wiedziałem, że ludzie Darren'a tylko czekają, aż się tu pojawię. Musiałem coś wymyślić, żeby mnie nie zauważyli, ale nic nie przychodziło mi do głowy, więc od razu skierowałem się w stronę wejścia.
   Kiedy przekroczyłem próg zakładu, od razu poczułem, jak ciarki przechodzą mi po plecach. Nie czułem się w tym miejscu za dobrze. Dało się wyczuć zimno, chłód oraz wszechogarniającą pustkę. Każdy był zamknięty w sobie, nikt się nie odzywał. Na prawdę nie było to niczym dziwnym. Sam w tej chwili chciałbym odejść stąd jak najdalej i nigdy nie wracać. Jednak wiedziałem, że nie mogę. Rozmowa z Carą bardzo mnie zmieniła. Zmieniła moje nastawienie. Nie mogłem zachowywać się jak osoba z zaburzeniami nastroju. Musiałem być silny. Silniejszy niż Lou, który wystarczająco się załamał. Nie mogłem skończyć jak on. Musiałem go z tego wyciągnąć.
   Szedłem korytarzem na najwyższe piętro, gdzie ponoć znajdował się mój chłopak. Dziękowałem Bogu, że miałem jeszcze jako takie kontakty z ludźmi. Nawet z panią z recepcji dobrze się znałem... A więc idąc, cały czas czułem, że jestem obserwowany. Że ktoś na mnie patrzy. Ale zastanawiało mnie tylko to, dlaczego, ten ktoś nie reaguje. Nie rzuca się na mnie aby powstrzymać mnie przed dotarciem do Louis'a. Postanowiłem o tym nie myśleć... Jednak kiedy widziałem już prawdopodobny pokój, w którym znajdował się Lou, puściłem się Biegiem przed siebie. Nacisnąłem klamkę i pchnąłem ciałem drzwi przez co wpadłem z impetem do środka.
 - Kurwa. -syknąłem pod nosem.
 - Kurwa! -usłyszałem przerażonego Louis'a, który zerwał się z łóżka, na którym siedział.
Utrzymałem równowagę i zatrzasnąłem za sobą drzwi. Ponownie spojrzałem na bruneta. Był przerażony. Wpatrywał się we mnie intensywnie stojąc przed parapetem i zaciskając mocno na nim dłonie. Widziałem, jak bardzo napięte są jego przedramiona. Jak jego kostki zbielały.
 - Lou? -spytałem, podchodząc bliżej wyciągając rękę.
 - Co ty tu robisz?...
 - Nie mogę tak dłużej. Nie mogę cię krzywdzić. Przepraszam, Lou.. Zachowuję się jak typowa pizda, ale to mnie przerasta. -powiedziałem wszystko na jednym wdechu. Kiedy z moich ust wypłynął ostatni wyraz westchnąłem głęboko i odchyliłem głowę do tyłu zaciskając pięści.
 - Siądź ze mną. -usłyszałem jego wysoki głos.
Spojrzałem na niego. Nie wiem kiedy, a zdążył siąść na twardym łóżku. Ruszyłem ostrożnie w jego stronę i siadłem na samym brzegu. Przyjrzałem się bliżej mojemu chłopakowi. Przez to, że tak bardzo go zaniedbywałem, przestałem zauważać, jak bardzo się zmienił. Jego włosy urosły, a na twarzy pojawił się kilkudniowy zarost, jego oczy straciły błysk, w którym się zakochałem. I to, co kocham odeszło przez moja głupotę... Spuściłem wzrok.
 - Harry, kocham cię -usłyszałem i poczułem jak chłopak kładzie mi dłoń na kolanie.
Spojrzałem w jego stronę ponownie i wiedziałem, że chce mnie pocałować. Serce zaczęło mi szybciej bić. Był co raz bliżej i po chwili jego usta znalazły się tuż przy moich. W ostatniej chwili odwróciłem się.
 - Nie zasługuję na to.. -powiedziałem ze skruchą. -Muszę to najpierw naprawić.
 - Już jutro.


***

O jejku.
Jaki długi wyszedł! 
Od razu mówię, że jest to najdłuższy rozdział na blogu, więc nie macie się co martwić. :)
Jak widzicie, Haz zrozumiał pewne sprawy i wyszło to chyba na dobre.
W kolejnym rozdziale przewiduję.. Hmm.. Same chyba już wiecie. :)
Niesamowicie się cieszę, bo niedługo będzie 3 tysiące wyświetleń! <3
Dziękuję!
Do następnego! :*




15 komentarzy:

  1. Jejku super! Cieszę się, że Harry się ogarnął ;). Oby Carze udało się to wszystko, co zaplanowało i, żeby Lou doszedł do siebie ^^. Bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;). Zapraszam również na mojego bloga, na którym pojawił się nowy rozdział i zachęcam do komentowania ;3 http://put-forehead-world.blogspot.com/ Mam nadzieję, że spodoba Ci się, tak jak Twój mi ^^ ;3
    Pozdrawiam i weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. oezu. jaki mega!

    OdpowiedzUsuń
  3. oezu! jaki mega! *O*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty, jak zwykle. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski boski boski kocham cie!!! Awwww Larry jest taki seksowny! Chcę go!

    OdpowiedzUsuń
  6. Twój blog został nominowany na Blog Miesiąca.
    spisfanfiction.blogspot.com

    Życzę powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest cudowny <3
    Naprawdę mi się podoba ;)
    A koniec jest najlepszy i w ogole rozdział jak sama powiedziałas jest bardzo dluuugi jeju spór musiałas poświęcić mu czasu widzę :)
    Czekam na kolejny ^^
    Olcia Styles

    OdpowiedzUsuń
  8. No i super...Lou go kocha bedzie ruchanko!!

    OdpowiedzUsuń
  9. wow! jaki długaśny!
    mówiłaś, że będzie długi, ale nie sądziłam, że aż tak!
    bardzo mi się podoba! musiałaś się bardzo postarać :)
    widzę, że między harry'm a lou jest wszystko ok. <3
    cieszę się bardzo <3
    --Karo;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem, co powiedzieć.
    Nie sądziłam, że Haz aż tak bardzo zmieni swoje nastawienie i pojedzie do Louis'a.
    Ale to dobrze.
    Napiszesz jakieś scenki bardziej miłosne? Takie. No wiesz. Z całowaniem i tak dalej... :33

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale trzymasz napięcie o.o
    Ciekawa jest co wydarzy się kiedy wyjadą w trasę. Cara i Darren blisko siebie? To sie może źle skoczyć.
    Ale zobaczymy... ;)
    Pzdr. Mary

    OdpowiedzUsuń
  12. Cóż..
    Nie ma co tu dużo mówić..
    Rozdział jest świetny ;)
    Widać, ze wiele pracy wkładasz w to opowiadanie, bo wszystko w nim jest idealne, dopięte na ostatni guzik ;)
    I tak trzymaj ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale nie miałam czasu :'(
    To tak: rozdział jest wspaniały! Widzę, ile pracy w to wkładasz. Jestem na prawdę pod wrażeniem!
    Opisy oraz dialogi zwalają z nóg. I jeszcze te zdjęcia.. Ach! Cudeńko! Najbardziej podoba mi się gif... Ooo tak! <3
    Co do samej treści to czyta mi się tak lekko i cudownie!!!
    Cieszę się, że Louis pogodził się z Hazzą. To na prawdę świetna informacja i w ogóle wiem, że szykuje się teraz więcej Larry'ego! Mam nadzieję, że dodasz szybko kolejny rozdzialik! Czekam z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  14. fantastikooo!!

    OdpowiedzUsuń